piątek, 3 kwietnia 2009

wiosna

I znowu jest wiosna, jak co roku szaleje pod oknami. Wiem, dobrze, to nie moje. Ukradłam komuś ten tekst. Ale nie da się zaprzeczyć, że wiosna jest i szaleje i pod oknami i w mojej głowie. Myślę zbyt wiele, ale myśli biegną swoimi ścieżkami, a ja nie mogę za nimi nadążyć i tylko wdycham to inne powietrze. Nawet jeśli próbuję z tego chaosu i natłoku wyłowić coś logicznego, to i tak nie dochodzę do żadnych wniosków. Dopadła mnie wiosna. Nie wiosenne przesilenie, ale właśnie wiosna. Zasadnicza różnica... Nie takie miało być pierwsze zdanie w tym dzienniku, ale nie mogłam się powstrzymać i cóż, czuję się odrobinę lepiej po tym jak to napisałam. Dobra przechodzimy do pierwszego zdania, bo przecież miało być o książkach i nie tylko. Start... Czytanie dobrej książki jest jak dobry seks z odpowiednim mężczyzną. Bierzesz ją do ręki, otwierasz i już od pierwszej strony wiesz, że to jest to... Włączasz zmysły i chłoniesz całą sobą: słuchem, wzrokiem, dotykiem, węchem, smakiem, wszystkimi porami skóry. I odlatujesz na całą noc. Dużo było takich książek w moim życiu, odpowiednich mężczyzn mniej.Być może niektórzy poczują się dotknięci tym porównaniem. I ci, co lubia książki, i ci , którzy bardziej lubią seks. Ale ja właśnie tak odbieram czytanie dobrej książki, angażuję wszystkie zmysły. Nie potrzebuję herbatki, ciasteczek, ani kocyka. Po prostu lubię czytać... Wszystko prócz głupich wszystkowiedzących poradników i teoretyzujących podręczników psychologii. Jeśli chcesz wiedzieć, czy warto coś przeczytać, trafiłeś pod odpowiedni adres.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaznacz swoją obecność...