poniedziałek, 17 sierpnia 2009

8 sposobów na mężczyznę

Dzisiejszy tytuł jest trochę przewrotny. Z rozmysłem odrobinę zmieniłam tytuł jednego z artykułów, opublikowanego w pewnym poczytnym miesięczniku dla kobiet. Po tym tekście obudziły się we mnie mordercze instynkty, miałam ochotę wrzeszczeć (choć autorka radzi nie stosować tej metody) i porządnie komuś dokopać (chyba samej autorce). Obraz mężczyzny, w tym artykule jest gorzej niż przygnębiający. Leń i grubas, wylegujący się na miękkiej kanapie, brudas i abnegat, który zrobi wszystko, żeby obronić się przed sprzątaniem, właściciel dwóch lewych rąk, nieumiejący wbić gwoździa czy przygotować obiadu, oszust niedotrzymujący słowa, egoista, skupiony wyłącznie na sobie i zapominający o żonie i dzieciach. No i najważniejsze, kompletny imbecyl w sferze uczuciowej... U jego boku żyje sobie kobietka, taka mała spryciula, która nie do końca jest zadowolona ze swojego "ukochanego". Pewnego pięknego dnia postanawia zrobić coś ze swoim życiem, czyta mądry artykuł i pełna energii zaczyna zmieniać swojego mrukliwego niedźwiedzia w... no właśnie w co? Moje pierwsze skojarzenie to pies Pawłowa. Dobrze wytresowany pies. Spryciula stosuje proste i nieszkodliwe metody. Przez tydzień zajada usmażoną przez niego jajecznicę i cały czas oblizuje się ze smakiem. Tym sposobem odkrywa w swoim chłopcu profesjonalnego kucharza. Potem przestaje sprzątać. Następny krok to postraszenie misia perspektywą spędzenia weekendu z teściową oraz z sąsiadem, który ma przejąć część obowiązków domowych np. wbijanie gwoździ. W końcu kobietka wyłącza swoją komórkę. A co tam, niech się miś troszeczkę zdenerwuje i pomartwi... W towarzystwie męskim prosi o pomoc w skomplikowanych czynnościach domowych, do pracy ubiera krótszą spódnicę i robi mocniejszy makijaż itd... Eksperyment kończy się całkowitym sukcesem, spryciula stosuje przecież metody zalecane przez najwybitniejszych psychologów. Wszyscy są szczęśliwi - kobietka, jej dzieci i nowy pies...
No dobrze, a teraz daruję sobie na chwilę zjadliwą ironię i napiszę bez złośliwości. Czemu zamiast stosować sztuczki i fortele, po prostu nie porozmawiać z partnerem? Dlaczego nie powiedzieć mu otwarcie, czego od niego oczekuję? Dlaczego nie można po prostu podzielić się obowiązkami? I najważniejsze - dlaczego mam założyć, że mój mężczyzna to idiota, który nie rozumie moich słów, albo wręcz nie słucha? Zazdrość, złośliwość, odnoszenie do innych, podlizywanie się i brak lojalności - na tym opiera się "osiem sposobów, by on robił, co chcesz".
Cały współczesny świat opiera się na manipulacji, tu przyznaję rację pani redaktor. Przestaliśmy cenić podstawowe wartości, budujemy nasze kontakty z ludźmi na kłamstwie i sztuczkach, traktujemy swoich najbliższych jak wielofunkcyjne automaty: A teraz nacisnę ten "guziczek" i on zrobi tak jak chcę.
Tylko dokąd nas to zaprowadzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaznacz swoją obecność...