
Ta gruba powieść przypomina trochę patchwork - zszytą ze skrawków i kawałków wspomnień narzutę. Niestety nie są to dobre wspomnienia, dlatego narzuta ma ciemne, prawie przygniatające kolory, miejscami jest czarna, strzępi się i ma dziury. Pod tą kołderką nie można się ani schować, ani ogrzać. Swoją przeszłość porządkuje główna bohaterka i narratorka książki Desiree. Mimo, że była upragnionym i wyczekiwanym dzieckiem została odrzucona przez swoją matkę, ponieważ urodziła się niepełnosprawna fizycznie. Jej dzieciństwo i dorosłe życie to ciągła wędrówka po szpitalach, operacje, które mają rzekomo poprawić jej stan oraz eksperymenty, które przeprowadzają na niej niedouczeni lekarze. Odrzucenie i cierpienie towarzyszą jej przez cały czas. W niepełnosprawnym "kadłubie" kryje się jednak tak wiele, że Desiree mogłaby swoją duszą obdzielić kilka osób. Jest o niebo wrażliwsza i mądrzejsza, niż otaczający ją ludzie. Posiada niezwykłą moc - potrafi wcielać się w zwierzęta i ludzi, przejmować kontrolę nad ich ciałami i kierować nimi zgodnie ze swoją wolą. Dzięki tym niezwykłym umiejętnościom może odnaleźć swoje trzy przybrane siostry, zmusić je do konfrontacji z przeszłością i równocześnie sama odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego?
Powieść ta może przekonać, przynajmniej niektórych, że cierpienie może stać się początkiem czegoś dobrego, skończyć się pogodzeniem ze sobą i ze światem. Nie każdy ból musi nieść pragnienie zemsty i odwetu. Jest jeszcze jedna ważna myśl, którą znalazłam w "Kwietniowej czarownicy" - nikt nie dał nam prawa oceniania innych i wyborów, których dokonują. Zanim osądzisz i zaszufladkujesz, zadaj sobie pytanie: A co ja bym zrobiła?