poniedziałek, 6 lipca 2009

"Narcyz i Złotousty" Hermann Hesse

Lato oddycha, a właściwie dyszy pełną piersią. Słońce leje się z nieba i spala moją chęć do jakiejkolwiek pracy. Ale zgodnie z obowiązującą w przyrodzie prawdą, że narząd nieużywany ulega stopniowej degradacji, postaram się zmusić moje szare komórki do pewnej aktywności. Odświeżam ostatnio znajomość lektur z czasów studenckich, stąd dzisiejszy tytuł. I znów z perspektywy moich -dziestu lat, rozumiem tę książkę inaczej, niż studentka trzeciego roku filologii germańskiej (którą byłam jakiś czas temu).
"Narcyz i Złotousty" to prawie bajka zaczynająca się od słów "dawno, dawno temu, w dalekim kraju". Przewracając kolejne kartki do pewnego momentu miałam wrażenie, że czytam bogato ilustrowaną historię dla... no właśnie czy aby na pewno dla dzieci? Na pierwszy rzut oka jest to opowieść o przyjaźni dwóch ludzi i historia burzliwego życia jednego z nich - Złotoustego. Ale pod tą wierzchnią warstwą kryje się tyle głębszych spraw i problemów, o których warto potem przez jakiś czas rozmyślać i zastanawiać się, na ile dotyczy to mnie samej...
Dwaj tytułowi bohaterowie reprezentują dwie zupełnie różne postawy życiowe. Narcyz zdystansowany i chłodny, sensem swojego życia uczynił naukę i wiarę. W nich szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania. Świat, w którym żyje jest uporządkowany i logiczny, a rzeczy i ludzie znają swoje miejsce. Nie okazuje swoich uczuć, albo... doskonale je kontroluje. Złotousty to czysta zmysłowość, poznaje świat za pomocą węchu, smaku, dotyku, przez kolejne kobiety i rzeźby. On nie analizuje i nie dedukuje, tylko odczuwa. Jego życie to poszukiwanie wrażeń i niezaspokojona tęsknota, której nie są w stanie uciszyć ani kochanki, ani tworzone dzieła. Wie, że osiadłe i ustabilizowane życie nie jest dla niego i jednocześnie tak bardzo go pragnie. Tęskni za matką, której nie mógł poznać. Ta matka, a właściwie pramatka jest w jego myślach cały czas, towarzyszy mu, uosabia wszystko za czym tak tęskni.
Dwaj zupełnie różni ludzie... Kiedyś bardziej identyfikowałam się z postawą mnicha - ascety. To on był mi bliższy. Dziś lepiej rozumiem Złotoustego - jego żal, rozgoryczenie i niezaspokojone pragnienia. Czy to dlatego, że sama jestem starsza, a w związku z tym rozczarowana światem i zgorzkniała? Czy dlatego, że w życiu trafiałam często na ludzi wykorzystujących moją otwartość? A może dlatego, że w miarę upływających lat uczymy się ostrożności, wyrachowania i krytycyzmu?
Warto przeczytać tę książkę, tylko po to, żeby zadać sobie takie pytania. Warto z jeszcze jednego powodu - język Hessego, zwłaszcza w dobrym tłumaczeniu, to małe dzieło sztuki - Meisterwerk. Czyta się tę książkę, jak iluminowane dzieło średniowiecznych mnichów, zdobne w kunsztowne "zakrętaski" i bijące w oczy żółcią i czerwienią.

2 komentarze:

  1. czy i gdzie mozna kupic te ksiazke?? nigdzie nie moge jej znalezc. Albo moze przeczytac ja w calosci w internecie?? proszę o odpowiedz na maila jujunia94@go2.pl
    to dla mnie bardzo wazne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie mam pojęcia, czy ta książka jest dostępna w internecie. Jakiś czas temu widziałam ją w księgarniach. Na pewno można ją wypożyczyć. Choć nie wiem, czy taka forma obcowania z nią (tzn. wypożyczenie) cię interesuje.

    OdpowiedzUsuń

Zaznacz swoją obecność...