Ktoś bardzo bliski powiedział mi ostatnio, że literatura jest rodzajem manipulacji. Narzuca nam określony punkt widzenia, zmienia "kąt" patrzenia na świat, wpływa na sposób myślenia. Czytam często i z dużą przyjemnością. Czy w związku z tym jestem, nazwijmy to, zmanipulowana?
Jesteśmy, w większości, plastycznymi (co nie znaczy miękkimi) istotami. Wpływa na nas wiele czynników z zewnątrz - inni ludzie, rozmowy z nimi, wychowanie... Można wyliczać bez końca. To wszystko nas kształtuje, skleja osobowość w indywidualną formę. Nie rodzimy się, moim zdaniem, z określoną matrycą charakteru. Czy w związku z tym nasze życie nie jest jedną wielką manipulacją?
Podstawą manipulacji jest nieuczciwość, egoizm, chęć osiągnięcia określonych celów; zakłada ona również nieświadomość osoby, która jest jej poddawana. Zasada jest więc prosta: im bardziej jesteś świadomy, tym mniej jesteś podatny. Uczę się więc siebie, "uczę się bardzo powoli; od tego uczenia trudnego raduje się serce i boli".
Dlatego piszę, aby uporządkować siebie i swoje myśli. Dlatego czytam, ponieważ dowiadując się więcej o innych, wiem więcej o sobie. Dlatego nie potrafię czytać równocześnie kilku książek, a każdą przeczytaną "noszę" w sobie przez kilka dni. W czytaniu jestem monogamistką - żadnych skoków w bok, romansów za plecami i zdrad. Jeśli coś mnie zachwyci, wracam do tego, rozmyślam, przegryzam, przymierzam do mojego życia i dzięki temu bardzo często zyskuję dystans... Nie chcę jednak pisać hurtowo, zapełniać mojego bloga na siłę. Okulary Ewy nie są spisem obowiązkowych i topowych lektur. To raczej indywidualna próba znalezienia swojego miejsca w pędzącym chaosie świata poprzez czytanie książek...
wtorek, 17 listopada 2009
poniedziałek, 9 listopada 2009
"Kobieta w wynajętych pokojach" Katarzyna T. Nowak

Jest takim właśnie małym zagubionym dzieckiem, które nie wie czego chce. Jest nawiedzane przez ciągłe lęki, a jej największa obawa to lęk przed życiem. Nie chce utartych schematów - małżeństwa, dzieci, stałej pracy. Nie podoba się jej stałe przywiązanie do ludzi, przedmiotów i miejsc. Nie chce zostać wciągnięta w trybiki codzienności. Dobija ją szarość i zwyczajność. Tylko co wybiera w zamian za to? Ciągłe miotanie się, szukanie, nie wiadomo czego, rozedrganie, nieprzespane noce, niezborność myśli i kolejne nieudane związki. Poczucie pustki wytrawiające ją od wewnątrz.
Mała dziewczynka wie, czego nie chce. Nie potrafi tylko odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego pragnę? Dokąd zmierzam? Jak wyobrażam sobie swoje życie?
To nie jest opowieść o byciu singlem z wyboru. Kobieta nie chce być sama, dlatego wikła się w skomplikowane układy, a jedynym możliwym rozwiązaniem wydaje się być ucieczka, zgodnie z zasadą: zabieram zabawki i idę do innej piaskownicy...
W kobiecie z "Wynajętych pokoi" dostrzegłam jakąś cząstkę siebie. Dokładnie wiem, czego w moim życiu nie chcę. Gorzej z wiedzą na temat moich pragnień i marzeń. Też nie cierpię zżerającej codzienności i próbuję od niej uciec. Nie ma już jednak we mnie tego roztrzepotania, staram się dowiedzieć, czego szukam i okrzepnąć.
Polecam wszystkim, którzy lubią prawdziwe opowieści o tak zwanym życiu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)